niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział XXIV ♥

Szpital odwiedzałam codziennie. Nie wiem czy ze względu na mamę czy na Claire.
Zakochałam się w mojej przyrodniej siostrzyczce, i okazywałam jej to każdego dnia mojego pobytu w Newcastle.
Dwa tygodnie minęły naprawdę szybko i musiałam wracać do Oxfordu.
Był już październik, a ja w szkole ile byłam? Jeden tydzień? Dwa?
Greg kończył szkołę w tym roku, a ja w przyszłym, więc do nauki trzeba by było się zabrać.
Podróż powrotna minęła dużo szybciej, a Greg nie robił problemów o to kto ma prowadzić.
W Oxfordzie byliśmy we wtorek, krótko przed północą.
Jak zwykle padało, więc bez większego zastanowienia, podjechaliśmy do McDonald's po kubek kawy.
Greg wiedział, że uwielbiam wstępować na kawę albo gorącą czekoladę, właśnie w nocy, więc ja dodatkowo miałam uciechę.
Weszliśmy do 'restauracji' i zamówiliśmy po kubku kawy, a następnie usiedliśmy przy stoliku stojącym obok wielkiego okna, skąd było widać oświetloną ulicę.
Wszystko wyglądało tak spokojnie.
Pewnie dlatego, że był środek nocy i tygodnia, bo zwykle w piątkowe i sobotnie noce, ludzie wychodzą na ulice Oxfordu sporymi grupami. A tu pustka..
Dopiliśmy kawę i wyszliśmy z budynku, niemalże biegnąc, bo deszcz nie dawał za wygraną i ciągle padało.
Greg odpalił samochód i skierowaliśmy się w stronę jego domu.
Tata i Julie pewnie spali po długim dniu, a rodziców Grega nie było, więc lepiej było jechać do niego.
Chłopak zaparkował na podjeździe, a ja w tym czasie próbowałam uwolnić się z pasów które jak na złość zablokowały się.

-Daj, pomogę Ci...- powiedział Greg i w ciągu kilku sekund byłam znowu wolna.
-Dziękuję- rzuciłam i dałam mu przelotnego buziaka.

Wyskoczyłam z auta i założyłam w pośpiechu kurtkę, przy okazji biorąc moją torebkę.
Greg wziął swoją torbę podróżną i zaczął w niej szukać kluczy z domu. Dość szybko je znalazł, ale i tak, weszliśmy do środka cali mokrzy.
Pobiegliśmy na górę, bo tam właśnie były ręczniki. Greg wyminął mnie i poleciał do łazienki, a ja poszłam do jego pokoju. Rzuciłam torebkę w kąt, i poszłam szybko do łazienki. Chłopak stał i suszył się z uśmiechem na twarzy.

-No i co się śmiejesz?- spytałam podchodząc do niego, również się uśmiechając.
-Bo w końcu jesteśmy sami- powiedział i cmoknął mnie w nos.- Wysusz się- dodał podając mi suchy ręcznik. Uśmiechnęłam się ponownie i zaczęłam się suszyć.

-Lisa chcesz się wykąpać?- spytał.
-Tak, jasne- odparłam, a on opuścił pomieszczenie.

Zrzuciłam z siebie przemoczone ciuchy i weszłam do wanny, pełnej ciepłej wody i bąbelków. Leżałam sobie tak może z 5 minut, aż usłyszałam pukanie do drzwi.

-Lisa... Zostawiłem tam telefon.. i no...
-Wejdź- rzuciłam, a po chwili Greg wszedł z zasłoniętymi oczami.- Umm... Co ty robisz?- spytałam.
-No nie chcę, żebyś się czuła niekomfortowo czy coś...
-Greg błagam...- powiedziałam, na co on mruknął coś pod nosem.- Chodź ze mną posiedzieć- dodałam, a po chwili uświadomiłam co powiedziałam.
-Jesteś pewna?- Greg wyrwał mnie z przemyśleń.
-Znaczy tak... Znaczy przepraszam nie powinnam- rzuciłam zażenowana.
-Jesteś pewna?- spytał ponownie.
-Jeśli tylko chcesz...

Dwie minuty później Greg siedział sobie za mną i przytulał mnie mocno do siebie. Z całą pewnością siedzieliśmy tam z pół godziny, bo gdy już znalazłam się w pokoju była chwila po pierwszej rano.
Położyłam się i chwilę później już spałam. Nawet kawa na mnie nie działa.
Usnęłam w łóżku Grega, a rano czekała mnie miła niespodzianka.