Następnego dnia zjawiłam się z Gregiem z samego rana w szpitalu.
Mama prawie ciągle spała, a gdy się budziła to powtarzała : 'To chyba dzisiaj..'
I w sumie miała rację.
Koło 18 mama zaczęła rodzić, a mnie po prostu roznosiło.
Martwiłam się czy mamie nic nie jest.
Bardziej interesowałam się mamą, niż tym dzieckiem.
Przecież tylko matkę mieliśmy albo miałyśmy wspólną.
Peter był ojcem, a nie Harry- mój tata.
Po 19 wpuszczono nas w końcu do mamy, a moim oczom ukazała się malutka główka z ciemnymi włoskami.
-Popatrz Lisa... Jaka ona śliczna.
-Jednak dziewczynka...- mruknęłam pod nosem.
Mama nie chciała znać płci dziecka, aż do porodu, więc to była niespodzianka.
-Jak ona się nazywa?- spytałam w końcu, gdy oderwałam wzrok od małej. Była taka śliczna.
-Chciałam, żebyś ty wybrała dla niej imię. Peter nie ma nic przeciwko.
-A co byś powiedziała na Claire Melody Smith..?- rzuciłam bez namysłu.
-Idealnie- powiedziała lekko przygaszonym głosem.
Widocznie ciągle była wyczerpana porodem.
Stałam i ciągle przyglądałam się Claire z zafascynowaniem.
W pewnym momencie mama podała mi ją, a ja trzymałam ją tak jakby to była najnaturalniejsza rzecz na świecie.
Greg nie umiał się napatrzyć, gdy trzymałam małą, ale ja nie interesowałam się tym co robili inni.
Claire zajęła totalnie moje myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz