Odrywając się od swoich myśli, przeszłam na drugą stronę i weszłam do jednej z kawiarni, do której mnie ciągnęło od paru dniu. Wchodząc, chwyciłam menu leżące na ladzie, a potem usiadłam przy stoliku w rogu czekając, aż kelnerka odbierze zamówienie. Po chwili urocza brunetka podeszła z notesikiem i ołówkiem w ręku pytając co chciałabym zamówić.
-Średnie latte i jabłecznik- odparłam uśmiechając się delikatnie.
Brunetka odeszła i zostałam znowu sama przy stoliku.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i zaczęłam przeglądać wiadomości, które dostałam w ciągu tygodnia. Było mnóstwo niedebranych połączeń od taty, Grega, mamy, Amy i Meg. Poza tym kilka mało znaczących wiadomości. Odłożyłam telefon na bok i podniosłam głowę by zorientować się czy brunetka niesie już moje zamówienie, jednak zamiast dziewczyny zobaczyłam Kyle. Zmarszczyłam brwi zadając sobie w głowie pytanie co on tutaj robi. Chłopak niespodziewanie spojrzał w moją stronę i z tym swoim cwaniarskim uśmieszkiem, całkiem podobnym do uśmieszku Jade, dosiadł się do mnie.
-Co tu robisz Hall?
-Mogłabym spytać o to samo Jonson.
-Interesy ojca i te sprawy.
-Chwila odpoczynku od życia w Oxfordzie- rzuciłam i usmiechnęłam sie na widok brunetki podchodzącej do stolika z kawą i ciastkiem.- Dziękuję- powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.
Jednak nim dziewczyna odeszła, Kyle poprosił o filiżankę espresso.
Byłam nadzwyczaj spokojna siedząc przy jednym stoliku z Kylem, bo co jak co, ale ten gość drażnił mnie od samego początku.
-Nie ma z tobą Grega?
-Nie- odparłam krótko, posyłając mu wzrok mówiący by nie drążył tematu.
-Długo tu zostajesz?
-Książę piszesz, że ciągle zadajesz pytania?- rzuciłam i przewróciłam oczami.
-Po prostu pytam. To jak? Długo jeszcze tu zostajesz?
-W sumie to nie wiem. Jeszcze parę dni na pewno zostanę. A ty?
-Wyjeżdżam jutro wieczorem. May została z nianią sama, a nienawidzę gdy ktoś obcy się nią opiekuje.
-Uczynny braciszek?- spytałam, nie żałując w tym stwierdzeniu, grama ironii.
Kyle zamiast odpowiedzieć zaśmiał się tak jak miał w zwyczaju i spytał:
-Zawsze taka jesteś?
-Taka to znaczy jaka?
-Zimna, opryskliwa, wredna, nie szanująca innych...
-Zazwyczaj- rzuciłam, kończąc swój podwieczorek.
-To może zmień to, chociaż dla mnie.
-Najpierw musisz na to zasłużyć- mruknęłam, dając mu całusa w czoło, jednocześnie uśmiechając się ironicznie i wyszłam z kawiarni. Nie martwiłam się nieuregulowanym rachunkiem, bo wiedziałam że Kyle zapłaci za oba posiłki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz