sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział VII ♥

Przeszłam przez salon, który był połączony z kuchnią. Taty nie było i dobrze to wiedziałam. Pewnie sam by po mnie przyjechał do szpitala, ale musiał zostać w pracy po godzinach czy coś.
Ale coś tu było nie tak... Mimo, że tata od czasu rozwodu z nikim się nie związał, to było teraz czuć tu kobiecą rękę. Poszłam do mojego pokoju na górę. Tu na całe szczęście nic nie było ruszane. Siadłam na łóżku, po drodze rzucając torbę w kąt.
Wypadałoby zadzwonić do Amy i Meg, żeby powiedzieć, że już wróciłam do domu- pomyślałam.
 Napisałam szybko sms-a do dziewczyn, a potem zaczęłam analizować, to co się stało kilka minut wcześniej.
Greg mnie pocałował...ON MNIE POCAŁOWAŁ! TO JEST MÓJ PRZYJACIEL!!!- myślałam i głośno westchnęłam.
Włączyłam moją ulubioną płytę i ciągle myślałam o tym wszystkim. To było jakieś takie... dziwne? Chyba za intensywnie myślałam nad tym, bo potem usnęłam. Obudził mnie dźwięk krzątania kogoś w kuchni. Wstałam z łóżka i bezszelestnie zeszłam na dół.

-Tato?- spytałam i poszłam w stronę kuchni. To co zastałam prawie ścięło mnie z nóg. Jakaś obca baba łaziła mi po domu!
-Co pani tu robi?- spytałam głupio.
-Cześć jestem Julia- powiedziała przerywając krojenie marchewki i podając mi rękę, przy tym się uśmiechając.
-Że co proszę?- spytałam, nie podając kobiecie ręki na powitanie.
-Twój ojciec Ci chyba powinien wyjaśnić...- powiedziała i wróciła do swojej roboty, chowając wyciągniętą, do tej pory dłoń.  Nie bardzo wiedziałam o co chodzi i naprawdę chciałam się dowiedzieć. Tata stał przy lodówce szukając czegoś, więc wzięłam go na bok.
-Kto to?- spytałam na tyle cicho, aby ta cała Julie czy jak jej tam nie słyszała.
-Lisa? Co Ty tu robisz?- spytał zaskoczony.
-Mieszkam tu dla twojej informacji... Kto to?- spytałam ponownie.
-Nie przedstawiła ci się?- spytał bardziej sam siebie niż mnie.
-Przedstawiła... -rzuciłam.
-Przy kolacji wszystko Ci wytłumaczę- powiedział
-Ok- mruknęłam i pobiegłam na górę, by się przebrać.

Ubrałam się w jeden z tych wygodniejszych stroi, a potem poszłam się przejść. Ciągle myślałam kim jest ta baba włócząca się po moim domu... W końcu powinnam chyba wiedzieć.

Ruszyłam w stronę James Street, gdzie mieszkała Amy. Do Meg miałam trochę dalej i jakoś nie chciało mi się iść taki kawałek drogi samej.
Po chwili byłam w domy Amandy i gadałyśmy o wszystkim i o niczym. Bardzo się cieszyła, że wyszłam ze szpitala, bo jakoś pusto było beze mnie na lekcjach . Chyba brakowało jej tych moich odzywek do nauczycieli oraz moich ciągłych schadzek w ciągu lekcji do dyrektora, który jakoś bardzo przypadł mi do gustu, bo prawie na każdej lekcji do niego łaziłam.
-Idziemy do Meg?- spytała w pewnym momencie.
-Jasne- rzuciłam i poszłyśmy do blondynki.
Drzwi otworzyła nam mama Meg i powiedziała, że możemy iść do niej na górę, ale mamy trochę uważać. Zupełnie nie wiedziałam o co jej wtedy chodziło z tym 'uważajcie' . Po chwili okazało się o co biegało...





6 komentarzy:

  1. Zajebiste jak zwykle! Czekam na kolejne rozdziały! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest zajebiste! Czekam na next! Słyszałam że dodasz dzisiaj to masz dodać!
    Czekam ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. nosztywkurdejegomać.
    Oliv!
    KOCHAMCIEKOCHAMCIEKOCHAMCIE <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olka !
      KOCHAMCIEKOCHAMCIEKOCHAMCIE <3 <3 <3
      trolololololool <3

      Usuń