Po drodze opowiadaliśmy co się zmieniło w naszym życiu, śmiejąc się wspominając lata, gdy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
-Twoi rodzice się rozwodzą?- spytał zdziwiony.
-Tak, ale nie obchodzi mnie to jakoś specjalnie.
Później pochodziliśmy trochę po mieście i poszliśmy na imprezę.
Prawie nic z niej pamiętam, bo zwykle nie gardzę kieliszkiem wódki albo i 15.
Rano obudziłam się w nie swoim domu, na dodatek leżąc w łóżku, które na pewno nie było moje. Obok szafy stał jakiś facet, co jeszcze bardziej pogarszało tą sytuację... Popatrzyłam na niego i uświadomiłam sobie, że to był Greg.
-Greg!- krzyknęłam.
-Oo... hej. Fajnie, że się obudziłaś. Co się tak drzesz?- spytał stojąc nade mną.
-Co ja tu robię?
-Byliśmy pijani... I później jakoś tak wyszło... Przepraszam.
-No trudno- mruknęłam.
-A wiesz co ci powiem? Dobra jesteś w te klocki- powiedział po chwili ciszy, a ja uśmiechnęłam się.
-Pójdę zrobić kawy.
-I fajnie- odparłam i nakryłam pierzyną głowę. Do domu wróciłam gdzieś po 12, bo i tak nie było spieszno.
-Hej tato!- powiedziałam wchodząc do środka.
-Lisa? Gdzieś ty była?!
-Nie twój interes- rzuciłam i pobiegłam na górę. Nie lubiłam tłumaczyć się nikomu. Tym bardziej ojcu.
Weszłam do mojego pokoju i siadłam na łóżku. Zrzuciłam ciuchy z siebie i poszłam się wykąpać. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w czarne rurki i szarą bluzę. Chwyciłam laptopa i zaczęłam przeglądać parę stronek.
-Chciałabyś może zjeść ze mną?- spytał mój ojciec wchodząc do pokoju bez uprzedzenia.
-Może byś zapukał?
-Lisa nie chcę się z tobą kłócić. Proszę cię informuj mnie na przyszłość jak chcesz u kogoś spać. Umowa stoi?- powiedział łagodnie.
-No dobrze- mruknęłam.
-To co skusisz się na spaghetti?- rzucił uśmiechając się, bo był całkiem niezłym kucharzem.
-Jasne. Tato...
-Tak?
-Przepraszam za wszystko- wyszeptałam.
Mój tata jak to miał w zwyczaju, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Ja też przepraszam- odpowiedział, a potem zeszliśmy zjeść przygotowany przez niego posiłek.
Gdy już zjadłam obiad, wróciłam do pokoju i wyszłam na balkon. Siadłam na krześle, które tam stało. Słońce lekko przygrzewało, a ja wprost nienawidziłam siedzieć bezczynnie. Zwłaszcza w taką uroczą pogodę. Ruszyłam swoje cztery litery i poszłam wyciągnąć nowe ubrania z szafy. Ubrałam granatowe rurki, koszulę w kratę i czarne trampki.
-Idę na spacer!- krzyknęłam i poszłam w stronę jakiejś uliczki. Ciągle nie znałam tego miejsca.
Była niedziela i w końcu każdy dzisiaj jeszcze przebywał na zewnątrz. Było ciepło. Trochę nawet za ciepło jak na maj. Zrobiłam rundkę wokół parku i kilku ulic, i wróciłam do domu.
-Tak szybko?- spytał zdziwiony ojciec.
-Miało mnie nie być cały dzień?- spytałam śmiejąc pod nosem. On tylko zaśmiał się pod nosem.
-Słuchaj Lisa... Jutro musisz iść do szkoły, wszystko zostało już załatwione, więc...
-Że co proszę?! Został miesiąc do wakacji, a ty mi każesz zapierdalać do jakiejś idiotycznej szkoły!- rzuciłam.
-Lisa, ale poznasz kogoś... Chcesz gnić cały miesiąc przed komputerem czy innym badziewiem?- spytał
-Muszę?- spytałam.
-Musisz. Masz- powiedział podając mi plecak- Wszystkie książki masz w środku. Plan lekcji też... Życzę miłej szkoły- dodał.
-Tato o której wychodzisz do pracy?- spytałam.
-Przed 7, więc musisz sobie poradzić beze mnie rano- uśmiechnął się i poszedł do salonu.
Wzięłam ten nieszczęsny plecak i poszłam na górę. Ważył chyba tonę! Rzuciłam go pod biurko i naszykowałam zestaw ubrań. Czas do godziny 23 zleciał szybko i umyłam się tylko, a potem poszłam spać.
Oliv. Mistrz <3
OdpowiedzUsuńhyhyhyhyhyh na a jak xD <3
Usuń